Frozen shoulder, czyli ból bez przyczyny

W czasie tego weekendu postanowiłem nadrobić zaległości w literaturze, głównie rodzimej. Czytając powieści historyczne można się nieraz natknąć na sceny w których przy szklanicy miodu stary weteran opowiada o swoich przewagach, a zebrani wokół powtarzają „słusznie prawi”, na co weteran pokazuje swoje blizny po ranach doznanych na polu bitwy. Jako, że słusznie prawiących jakoś ostatnio u nas dostatek, nam pozostaje zająć się bliznami i to nie tymi dużymi tylko bardzo małymi. A tych ci u nas dostatek. Każdy z nas ma w swojej historii przynajmniej kilkadziesiąt mniejszych, czy większych wypadków. A to upadki z roweru, kopnięcia przy grze w piłkę, na ślizgawce, w pracy.
W wielu przypadkach zapominamy o tych niezbyt fortunnych wydarzeniach uważając, że wszystko się zagoiło. Niestety nie. Każdy nawet najmniejszy uraz pozostawia po sobie mikrobliznę. Nie na skórze, ale na położonych pod nią powięziach. Powięzia są to błony otaczające mięśnie (pełniące swego rodzaju funkcje ochronne). W miarę przybywania urazów przybywa też mikroblizn. Powięzie z silnych elastycznych powłok zamieniają się w pogrubione, matowe struktury utrudniające poruszenie mieśni, powodując ból w czasie ruchu. O ile problemy związane z powięziami mogą pojawiać się na każdym mięśniu, lub grupie mięśni, to szczególnie dotkliwie manifestują się na mięśniach ramion i górnej części pleców, co paru uczonych moich kolegów nazwałoby obręczą barkową. Ból zwykle pojawia się w godzinach rannych – zwłaszcza po przebudzeniu ze „spania na boku”. Pacjent - chociaż częściej pacjentka - nie potrafi podać dokładnie przyczyny dlaczego „tak się porobiło”. Ból nasila się przy wykonywaniu nawet najprostszych czynności, na przykład czesania włosów (jeśli ktoś ma jeszcze co czesać). Ramiona i plecy są szczególnie wrażliwe na ucisk, czasami występuje swojego rodzaju przeczulica. Pacjent uskarża się na sztywność w górnej części pleców. Mięśnie są napięte, bolesne „takie gule”. W miarę postępu choroby ból może się zmiejszać, natomiast nasila się sztywność, obniża się zasięg ruchów, zarówno czynnych jak i biernych. Ramię, lub częściej ramiona, stają się zamrożone.
Od pojawienia się pierwszych, czasami niezauważonych przez pacjenta, bólów do pełnego obrazu chorobowego mijają około 2 lata. Częściej chorują kobiety, zwłaszcza pomiędzy 40- i 60-tym rokiem życia, czyli w okresie po menopauzie. Frozen shoulder (adhesive capsulitis) ma też pewne podłoże rodzinne. Co ciekawe chorują na nie też osoby, które nadmiernie uważają aby nie nadwyrężać ramion. Do zachorowania na frozen shoulder usposabiają też, niektóre choroby ogólne – takie jak cukrzyca, czy niewydolność nerek. Frozen shoulder – choroba powięzi mieśniowych często jest mylona z artretycznym zwyrodnieniem stawu barkowego, albo uciskową neuralgią nerwów obręczy barkowej.
Niestety mimo postępów farmakologii leczenie frozen shoulder nie posunęło się do przodu. Oczywiście, jeżeli ktoś zrezygnuje z „magic pill” otwiera się przed nim cała gama terapii, które mogą „odmrozić” ramię. W mojej praktyce często stosuję masaż próżniowy, dzięki któremu można fizycznie rozbić mikrozbliznowacenia na powięziach. Zaczynamy od nie za głębokiego masażu, aby w miarę postępu terapii sięgać głębiej. Doskonałe rezultaty przynosi stosowanie tak zwanego mikrokurentu (microcurent), gdzie prąd o niskim napięciu, ale relatywnie wysokim natężeniu, bezboleśnie rusza mięśnie. Ale o rodzaju naturalnych terapii przeciwbólowych innym razem.

Dr. Andrzej Salaniuk N.D.
Lakeshore Natural Health Clinic
2399 Cawthra Road #101, Mississauga. Tel: 416-830-0626
Serwisy pokryte przez większość ubezpieczeń/benefity.
Możliwość bezpośredniego rozliczania z kompaniami ubezpieczeniowymi. Gift certificates available.

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: